Miłość jak żmija.
Zęby jej jak ostry sztylet...
Zęby jej jak ostry sztylet,
raniąc zadają cierpienie.
Krew sączy się powoli,
dniami i nocami.
Jad boleści przenika coraz głębiej,
cierniowa udręka człowieka wykańcza.
Zatruwa bezbronne serce.
Wije się wciąż,
pozostawiając niezliczone kałuże jadu.
Unikasz ich,
starannie je omijając
odchodzisz,
lecz serce nadal zatrute pamięta.
Toksyna we wnętrzu wciąż tętni,
walczy ze wspomnieniami.
Miłość okrutna i podstępna bywa,
pełza za Tobą jak jadowita żmija.
Rany choć zagojone zawsze powracają,
w chwili,
gdy stykasz się z nią ponownie.
Zadając te same cierpienie,
zadając… ten sam ból.




19 maj 2010


  PRZEJDŹ NA FORUM